piątek, 28 września 2012
Parowozownia w Wolsztynie
W ubiegłą niedzielę odwiedziliśmy parowozownię w Wolsztynie. To nie tylko muzeum. Nie tylko skansen, gdzie dokonują żywota wycofane z obiegu maszyny. Stąd naprawdę wyruszają pociągi ciągnięte przez potężne parowozy. Podczas naszego pobytu jeden z nich, buchając parą, sprawnie potoczył się po torach. Nie będę tutaj rozpisywał się o parowozach, bo się na tym nie znam, a kto tylko zechce, może sięgnąć do źródeł czyli na stronę http://parowozowniawolsztyn.pl Kiedyś, w dzieciństwie, często podróżowałem takimi pociągami, pokonując dalekie trasy. Najbardziej podobało mi się nocą, gdy z komina parowozu sypały się iskry. Stałem wówczas na korytarzyku i gapiłem się w okno. Teraz mogłem po raz pierwszy znaleźć się w kabinie maszynisty. Wszedłem po schodkach i zobaczyłem miejsce pracy naprawdę twardych ludzi. Czy było wtedy bardziej romantycznie niż dzisiaj? Myślę, że nie. Było inaczej.
wtorek, 25 września 2012
Prezent z Afryki
Na blogu siostry Judith wziąłem udział w konkursie na rozwiązanie zagadki fotograficznej. Po dogłębnej analizie tematu zdjęcia stwierdziłem, że przedstawia ono kupę słonia. Nie było to prawdą, ale (pewnie za kreatywność i poczucie humoru) zostałem nagrodzony nagrodą specjalną, którą miałem wkrótce otrzymać pocztą. Wczoraj dotarła przesyłka. I oto wielka niespodzianka. Nagroda znacznie przerosła moje oczekiwania (nie wiem, czy zasłużyłem). W paczce był ogromny kupon bawełnianego materiału z motywami afrykańskimi, rzeźba głowy słonia i piękna, ręcznie robiona kartka z pozdrowieniami od Judith. Wszystko made in Kamerun.
Siostra Judyta od 11 lat mieszka i pracuje na wschodzie Kamerunu w Doume i prowadzi bardzo interesującego bloga. Z pasją i humorem opowiada o jej trudnej, lecz wdzięcznej misji, o ludziach i pięknych, egzotycznych dla nas miejscach. Wszystko okraszone jest świetnymi zdjęciami. Kto jeszcze jej nie odwiedził na jej blogu - polecam. To tutaj. Dziękuję Judyto. Poniżej pozwoliłem sobie zamieścić zdjęcia moich afrykańskich zdobyczy.
Zapraszam również do obejrzenia posta: Pałac Wojanów
niedziela, 23 września 2012
Jarmark w Chorzeminie
Część niedzieli postanowiliśmy spędzić w Chorzeminie, niewielkiej miejscowości koło Wolsztyna. Właśnie odbywał się tam VIII Jesienny Festyn Samorządowy. Przy wejściu kupiliśmy bilety. Kosztowały 2 złote, a za kupon dołączony do biletu można było odebrać pajdę chleba ze smalcem i ogórkiem, pajdę z masłem lub kawałek ciasta drożdżowego i kawę. Do wyboru.
Impreza odbywała się w skansenie budownictwa ludowego, a wśród starych chat można było zobaczyć występy zespołów ludowych, kiermasz rękodzieła, a do tego zjeść pyry z twarogiem, napić się piwa z małego browaru ze Wschowy i udać na przejażdżkę starą bryczką. W zabytkowej kuźni pracował najprawdziwszy kowal. Były też żywe zwierzęta: gołębie mieszkające w skansenie, kozy i owce.
Na zdjęciach zamieszczonych poniżej przeplatają się obrazy zabawy i wnętrz oraz sprzętów skansenu. Dodatkowo jest filmik z występu zespołu ludowego. Kto lubi, może sobie obejrzeć i posłuchać.
Dodam jeszcze, że specjalnie na tę okazję z parowozowni w Wolsztynie podróżnych przewoził pociąg, ciągnięty przez stary parowóz. O parowozach napiszę w jednym z kolejnych postów.
czwartek, 20 września 2012
Czy ktoś jeszcze pamięta?
Niedawno odwiedziłem skansen i izbę regionalną w Polmoklach Małych. Jest to niewielka miejscowość w gminie Babimost w Lubuskiem. Zarówno maszyny rolnicze jak i poszczególne sprzęty w większości stanowiły dla mnie zagadkę. Dobrze, że większość eksponatów była opisana, bo trudno byłoby się zorientować do czego służyły one jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
Ładnie odrestaurowana bryczka konna. Takie pojazdy są modne i dzisiaj. Można je kupić np. na Allegro, ale kosztują sporo pieniędzy. Za wynajęcie bryczki do ślubu płaci się nawet 1000 zł. |
A tu zestaw maszyn do codziennej pracy w gospodarstwie rolnym. |
Stary kombajn zbożowy. Oryginalny Claas. |
Przeniesiony i odrestaurowany dawny piec chlebowy. Pamiętam, jak moja babcia w podobnym piekła najbardziej pachnący i najsmaczniejszy chleb. |
Telewizor (bez pilota) i adapter na płyty winylowe. Niektórzy tęsknią do nich. |
Sprzęty przydatne w każdym wiejskim domu. Tu trzeba było się wykazać umiejętnościami. |
Wygodne łóżeczko dla malucha. |
... i wózek całkiem ekologiczny. Taka produkcja obyła się bez pomocy Chińczyków. |
Ręcznie malowane naczynie i kwyrle (mątewki) |
Tu nie można było się pomylić podczas pisania. Operacji nie można było bezkarnie cofnąć.
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)