Strony

13 czerwca 2025

Przeczytałem. Drzewo białej morwy - Willa Cather

     Po książkę Willi Cather sięgnąłem całkiem przypadkowo. Od dawna czytam prawie wyłącznie na czytnikach ebooków, a obecnie korzystam z bogatych zasobów Legimi. Od czasu do czasu, podczas wyszukiwania pokazywał mi się komunikat, że jakaś książka dostępna jest wyłącznie w Depozycie Bibliotecznym, z którym Legimi również współpracuje. Trzeba tylko założyć specjalną kartę. Udało mi się to zrobić za pomocą aplikacji mObywatel i od razu postanowiłem coś wypożyczyć. Trafiło właśnie na książkę "Drzewo białej morwy". Obecnie pozycja ta jest już niedostępna w sprzedaży, choć można ją jeszcze znaleźć w antykwariatach i w Depozycie Bibliotecznym, w interesującej mnie wersji cyfrowej. Dodatkową ciekawostką jest to, że książka ukazała się nakładem wydawnictwa "Książka i Wiedza" w znanej serii "z kolibrem". Kiedyś, gdy o książki było znacznie trudniej, zdobywałem właśnie pozycje oznaczone tym małym ptaszkiem na okładce. W sumie ukazało się 238 niewielkich książek w tej serii. 

     "Drzewo białej morwy" Willi Cather to opowieść o pionierach, którzy przybyli na Wielkie Równiny Stanów Zjednoczonych. Co tam zastali? Ogromne puste przestrzenie dzikich, niezagospodarowanych prerii. Przybysze z Europy ciężko pracowali nad tym, by te ziemie ujarzmić, by pola przynosiły plony i dawały możliwości przeżycia całym rodzinom, które spróbowały szczęścia za oceanem. Wcale nie było to łatwe. Dopiero kolejne pokolenia wychodziły na prostą i mogły cieszyć się z owoców pracy swoich przodków. 

     Głównymi bohaterami książki była rodzina osadników, która do Ameryki przybyła ze Szwecji. Dla pierwszego pokolenia była to heroiczna walka z przyrodą Dopiero ich dzieci mogły osiągnąć stabilizację, ukończyć szkoły i pracować dla nowej ojczyzny. Postacią najważniejszą w tej powieści jest Aleksandra, bystra i zaradna córka szwedzkich osadników. To dzięki jej staraniom członkowie jej rodziny mogli poczuć się gospodarzami tej ziemi. Nie było jednak łatwe. Życie wciąż przynosiło niespodzianki, również te przykre i tragiczne. 

     Myślę, że książkę warto przeczytać, choć jej fabuła miała różne momenty. Niektóre z nich były mocno naciągane, wręcz naiwne, ale najważniejsza jest historia ludzi, którzy uwierzyli, że mogą decydować o sobie w nowym kraju, z którego odwrotu zazwyczaj nie było. Pozostała nostalgia za swą dawną ojczyzną i ciężka praca, która dawała owoce dopiero po wielu latach. Dodatkową ciekawostką jest to, że autorka Willa Cather motto do książki zaczerpnęła z "Pana Tadeusza". I jeszcze uwaga do redaktorów Depozytu Bibliotecznego. Konwersja książki do wersji cyfrowej zawiera dużo błędów. Są to przede wszystkim literówki, ale lektura powieści jest przez to utrudniona. 

     Moja ocena powieści (w skali od 1 do 10) - 6

Okładka książki Willi Cather "Drzewo białej morwy".


Zdjęcie okładki pochodzi z portalu "Lubimy czytać"

1 komentarz:

  1. Znam serię, a i okładka książki jest mi znana. Treści nie pamiętam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawianie komentarza i zapraszam ponownie.