A tuo Lare incipe! - Zaczynaj od własnego domu, od własnych drzwi! Zaczynaj od siebie!
Strony
▼
niedziela, 25 września 2016
Kościół św. Wawrzyńca w Studzieńcu
Studzieniec to niewielka miejscowość w województwie lubuskim leżąca nad strumieniem o ładnej nazwie - Mirotka. Znajduje się tu interesujący kościół, który wybudowany został w drugiej połowie XIII wieku z kamienia polnego i rudy darniowej. Materiały do budowy świątyni użyte były nieprzypadkowo. Kamienia polnego tu nie brakowało, a i ruda darniowa była powszechnie dostępna. Co ciekawe, użycie rudy sprawiało, że budowla pozostawała wewnątrz sucha i w dodatku był to materiał, który jest naturalnym odgromnikiem. W tym miejscu trochę informacji zaczerpniętych z tablicy informacyjnej przy kościele. Kościół pw. św. Wawrzyńca w Studzieńcu na początku swego istnienia składał się jedynie z zamkniętego trójbocznie prezbiterium. Do tej części na początku XIV wieku dobudowano nawę. W XVI w. prezbiterium przykryto sklepieniem, które zostało pokryte renesansową polichromią. Po zachodniej stronie kościoła wybudowano drewnianą dzwonnicę. W niej znajduje się dzwon z 1495 roku. Sama świątynia zachowała swój pierwotny wygląd. We wnętrzu kościoła znajduje się oryginalny ołtarz główny z XVIII wieku z obrazem przedstawiającym św. Wawrzyńca. Niestety, ołtarza nie zobaczyliśmy, ponieważ akurat w czasie naszego pobytu w kościele był on oddany do renowacji i konserwacji. Z tego samego okresu co ołtarz pochodzi również ambona. W świątyni zachowały się również oryginalne drzwi z metalowymi okuciami, chrzcielnica z datą 1551, chór muzyczny oraz ławki. We wnętrzu oraz na zewnątrz kościoła zobaczymy też płyty epitafijne.
Gdy wchodzimy na teren przyległy do kościoła, po lewej stronie w oczy rzuca się niezwykła figura w otoczeniu drewnianych uli. To tu na ławeczce przysiadł sobie ojciec Medard, który dla tutejszych mieszkańców i całej parafii był postacią szczególną. Urodził się w 1913 roku jako Stanisław Parysz, by szesnaście lat później wstąpić do zakonu kapucynów. Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1939. Po święceniach posługę duchową pełnił w wielu miastach. Był kapelanem Armii Krajowej w powstaniu warszawskim. W roku 1979 trafił do Nowej Soli i tu nieprzerwanie pełnił posługę duchową aż do śmierci. Zmarł w wieku prawie stu lat w 2013 roku. A jego związki ze Studzieńcem? Tu posługiwał przez wiele lat w kościele filialnym i tu miał swoje ule z pszczołami, a uzyskanym miodem chętnie dzielił się z mieszkańcami wsi. Obecnie ojciec Medard w Studzieńcu ma swoją ławeczkę, natomiast w Nowej soli rondo nazwane jego imieniem.
Kościół w Studzieńcu był jednym z punktów pielgrzymki pt. "Szlak rycerski" prowadzonej przez księdza Jana w sierpniu 2016 r. Podczas przygotowywania tego posta korzystałem z informacji zawartych na tablicy informacyjnej znajdującej się przy kościele św. Wawrzyńca w Studzieńcu oraz na stronie internetowej zgg.gosc.pl. Fotografie własne.
Wiesz jaki struny w mojej duszy uderzyć... jesień kamienny stary kościół, pszczelarz i zakonnik... cóż mi więcej potrzeba? mam o czym myśleć przez wiele godzin.
Boże jak ja tęsknię za Studzieńcem, Kościółkiem, Ojcem Medardem i Panią Janeczką, któa dba o ten Kościół!! Nie zdawałąm sobie sprawy z tego póki nie zobaczyłam tych zdjęć. :)
Bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńCiekawy bardzo, mury zachwycajace i pieknie pomalowane na bialo wokol okien i drzwi, polichromia delikatna , bardzo ciekawa..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce :)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce, a mury godne podziwu.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, że mogłam poznać kościół w Studzieńcu.
Serdecznie pozdrawiam:)
Wiesz jaki struny w mojej duszy uderzyć... jesień kamienny stary kościół, pszczelarz i zakonnik... cóż mi więcej potrzeba? mam o czym myśleć przez wiele godzin.
OdpowiedzUsuńPiękny kościółek z długa i zapewne bardzo ciekawą historią .
OdpowiedzUsuńTakie kościółki to ja bardzo!
OdpowiedzUsuńBardzo piękny kościół.
OdpowiedzUsuńBędę musiał odwiedzić tę miejscowość.Wspanialości nam pokazałeś.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie małe, jakby zagubione, ale odwiedzane świątynie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie małe, jakby zagubione, ale odwiedzane świątynie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie kamienne kościółki. Udział we mszy w takim wnętrzu też jakoś inaczej odbieram. Ładna prezentacja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj, będę musiała koniecznie tam zawitać!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Boże jak ja tęsknię za Studzieńcem, Kościółkiem, Ojcem Medardem i Panią Janeczką, któa dba o ten Kościół!! Nie zdawałąm sobie sprawy z tego póki nie zobaczyłam tych zdjęć. :)
OdpowiedzUsuń