wtorek, 1 maja 2012

Sezon na winniczka

     Maj to gorący okres dla zbieraczy winniczka. Najlepsi z nich potrafią w ciągu dnia potrafią zebrać nawet 50 kilogramów tego francuskiego przysmaku. Ślimak winniczek swoją nazwę zawdzięcza temu, że bardzo lubił i lubi przebywać w starych winnicach, gdzie żeruje. Jest on mięczakiem roślinożernym i porusza się z prędkością od 5 do 9 centymetrów na minutę. Winniczek jest obojnakiem i następuje u niego zapłodnienie krzyżowe. Dożywa sześciu lat. Posiada dwie pary czułków, na dłuższych osadzone są oczy, na krótszych narząd węchu. Wielkim dziwactwem jest zaliczenie winniczka przez urzędników Unii Europejskiej do ryb śródlądowych. Zrobiono to po to, by hodowcy francuscy mogli dostać stosowne dofinansowanie. Idąc tym tropem, zbieracze ślimaków powinni posiadać kartę wędkarską.
     Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, do spotkanego ślimaka, który chował się w muszli, mówiło się taki wierszyk:


Ślimak, ślimak pokaż rogi,
dam ci sera na pierogi,
jak nie sera, to kapusty,
od kapusty będziesz tłusty.

No i rzeczywiście, po chwili oczekiwania, ślimak "rogi" pokazywał. Ten na zdjęciu zrobił to nad Jeziorem Otmuchowskim.


rośliny, ślimak, rogi, muszla

fauna, rośliny, ślimaki, muszla


Zapraszam też do obejrzenia grzybowego posta na blogu Koło domu: Goryczak żółciowy 


20 komentarzy:

  1. A u mnie zdjęcia winniczka już rok czekają na umieszczenie na blogu, może się w końcu doczekają ;)

    Z prędkością to nie jest pomyłka? Bo jeszcze idącego 8-15cm na sekunde ślimaka nie widziałem, chyba że w dziobie ptaka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, masz rację. Miały być centymetry. Już poprawiłem.

      Usuń
  2. super ślimaczki są uwielbiam

    witaj maj
    czy tylko ten pierwszy
    witaj maju
    o tobie tyle wierszy
    i wszystkie radosne
    kochają majową
    kolorową wiosnę

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nie gdyś było pełno winniczków, teraz są jakieś paskudy bez muszli.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...moja teściowa zbierała winniczki póki siły miała, zarabiała na tym całkiem nieźle...wyruszała "uzbrojona" w taki przyrząd do mierzenia zdaje mi się obwodu muszli...

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przypuszczam, że wszyscy czarowaliśmy ślimaki tym wierszykiem...
    U mnie w lasku są ogromne ilości winniczków. Dwa lata temu zbierałam ze swojego lasu i wywoziłam klika kilometrów dalej...
    Kiedy byłam we Francji, zjadłam trzy winniczki sądząc, że to pieczarki...Fuuu, jak się dowiedziałam...toaleta wg mnie była oddalona o tysiące mil...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta prędkość jest oszołamiająca... winna!

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam niedawno, że pod koniec lat 90-tych w okolicach Zabierzowa i Krzeszowic, kiedy jeszcze nie było tak rozbudowanej autostrady do Katowic, to wtedy było kilku takich specjalistów, którzy zbierali winniczki i wysyłali je właśnie do Francji. Wtedy ceny tego przysmaku były wysokie, a myśmy na działce po prostu je zabijali... Żeby nie zjadały sałaty ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam z uśmiechem bajecznie, Pozdrawiam Ciebie serdecznie, Tak mi miło i przyjemnie Kiedy wpadasz do mnie codziennie, Radość w sercu mym malujesz I za to Ci serdecznie Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie tam ślimaki nie przerażają(byle to nie były te grube,brązowe i bezmuszlowe-brrrr).Mogła bym nawet je jeść:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po deszczach, ślimaki opanowały cały ogród. Czyżby to była egipska plaga ?.
    Nazbierałam duży kosz robię im przesiedlenie. Jadę szukać łąk, aby im się tam dobrze żyło.
    Pzodrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacyjne zdjęcia, wiosna daje wiele optymizmu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. mam tylko jeden blog już

    http://agatuszka.blogspot.com/

    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  13. 50kg -> nieźle. ;-)
    A wierszyk oczywiście znam i też go kiedyś mówiłem do ślimaków... :-)
    P.S. A propo zakwalifikowania winniczka do ryb -> !?! :-)
    Jak nie wiadomo o co chodzi, to oczywiście najczęściej chodzi o money.. :-(

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy wpis i ładne zdjęcia. 50kg, ale wynik ... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na łąkach jest teraz tysiące winniczków.Aż dziw,że nikogo nie interesują...Serdeczności.

      Usuń
  15. Witaj,
    czas winniczków minął, chociaż... u mnie jeszcze panoszą się w ogrodzie.
    Wybacz, ale co się dzieje u Ciebie ?
    Od dłuższego czasu milczysz, to do Ciebie bardzo niepodobne.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawianie komentarza i zapraszam ponownie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.