niedziela, 13 września 2015

Węgierki w rumie - to ci nalewka

     Wczoraj zerwałem śliwki węgierki, by zdążyć przed szpakami. Trochę owoców im jednak zostawiłem. Ptaszki te zasługują na poczęstunek za wyłapywanie pędraków z naszych upraw. Dzisiaj przygotowaliśmy z części owoców nalewkę. Jest to przepis sprawdzony, ponieważ podobny trunek udało nam się zrobić w zeszłym roku.       

     Nasza nalewka powstała z trzech kilogramów węgierek starej, dobrej odmiany, trzech szklanek cukru i 2,1 l białego rumu (kupiliśmy go w markecie). Śliwki, po wydrylowaniu, ułożyliśmy ciasno w dużym słoju, zasypaliśmy cukrem i zalaliśmy rumem. Teraz muszą sobie tak postać cztery miesiące. Potem przesączymy nalewkę przez filtr do kawy, owoce wykorzystamy do ciasta drożdżowego, a część po prostu zjemy. Takie nasączone alkoholem całkiem nieźle smakują. 


śliwki, słój, rum, stolik

owoce, nalewka, przepis, fotografia



Zobacz również:


                

12 komentarzy:

  1. Ciekawy przepis, nie znałem takiego.Może go wykorzystam.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponoc tymi owocami z nalewki mozna się nieźle ululać.
    Filtrowanie przez filtry do kawy? Toż to katorga. Ja proponuję sposobu z weżykiem. Po należytym odstaniu ściąga sie płyn a osad pozostaje na dnie. Sprawdzone!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak będę miała śliwkę, to wypróbuje. Ciekawa jestem smaku.

    OdpowiedzUsuń
  4. naleweczka jak się patrzy!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poświęcę na ten eksperyment trochę śliwek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rum plus śliwka to idealne połączenie :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Może też spróbuję, taką zrobić :))*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko co śliwkowe musi być pyszne. Jadłam już śliwki w winie - boskie, a w rumie...pewnie jeszcze lepsze. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliwek w rumie jeszcze nie robiłam, może spróbuję :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. no właśnie, muszę spróbować... wykonać taki trunek :) dziękuję za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Robię tarninę na bimbrze - może mniej smaczne ale za to bardziej swojskie ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawianie komentarza i zapraszam ponownie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.