Wśród wrocławskich krasnali
Podczas naszego pobytu we Wrocławiu spotykaliśmy niewielkie bajkowe postacie - wrocławskie krasnale. Stały się one swoistą wizytówką miasta i celem turystów. Organizowane są już nawet wycieczki szlakiem krasnali. Każdy jest inny, a ich skład się ciągle zmienia i nigdy nie wiadomo, ile ich naprawdę jest. Jedne padają łupem złodziei, inne pojawiają się jakby nie wiadomo skąd i kiedy. Sporo można ich znaleźć wokół Rynku. Tam też postanowiłem uwiecznić je swoim aparatem. Światło może nie było rewelacyjne, ponieważ świeciło ostre słońce, ale udało mi się zrobić kilkanaście całkiem przyzwoitych zdjęć. Krasnale chętnie pozowały, trzeba je było tylko namierzyć, co nie zawsze jest łatwe, ponieważ skrywają się one w różnych zakamarkach.
Po trudach związanych z poszukiwaniami i fotografowaniem przyjemnie było usiąść przy browarze Spiż i napić się zimnego pszenicznego piwa, które jest niefiltrowane, niepasteryzowane i warzone według długiej tradycji. Do każdego kufla dodają chleb ze smalcem. Z piwem smakuje doskonale.
Mina trochę kwaśna
W swoim archiwum też mam kilka wrocławskich krasnali. Za każdym pobytem kolekcja się powiększa. I obiecuję sobie, że kiedyś specjalnie dla krasnali do Wrocławia pojadę :)
OdpowiedzUsuńTen ostatni to kominiarz :)
OdpowiedzUsuńDzięki Yba, no jasne, że kominiarz.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku planuję wyjazd właśnie dla Krasnali. Ciekawa jestem ile ich znajdę :)
OdpowiedzUsuń... cudne...
OdpowiedzUsuń:)