Pod koniec sierpnia odwiedziliśmy Zatonie, miejscowość która od 1 stycznia 2015 roku stała się częścią Zielonej Góry. Naszym celem były ruiny pałacu o bardzo bogatej historii. Gdy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazały się imponujące wielkością resztki budowli. To tutaj w XVII wieku wybudowany został dwór szlachecki. W późniejszym czasie majątek przechodził z rąk do rąk. W 1771 roku zatońskie dobra nabyła hrabina von Cosel, wdowa po Fryderyku Auguście, synu Augusta II i hrabiny Cosel. Kolejnymi właścicielami dworu byli Gustaw Ernest, Johnston von Krögeborn, von Ramin, hrabia Melchior Juliusz von Schweinitz i Piotr Biron, który dwór w Zatoniu przeznaczył dla najmłodszej córki - Doroty Biron, późniejszej księżny de Dino. Księżna mieszkała tu od 1840 do 1844 roku i z jej inicjatywy dokonano przebudowy dworu w Zatoniu, przekształcając go w klasycystyczny pałac. W tym samym czasie wybudowano również oranżerię i cieplarnię oraz założono park krajobrazowy. Po śmieci księżny Doroty majątek wraz z Zatoniem odziedziczył jej syn Aleksander, który sprzedał majątek ministrowi Karolowi Rudolfowi von Friedenthalowi. Po nim pałac odziedziczyła jego córka Renata baronowa von Lancken-Wakenitz. W jej rękach Zatonie znajdowało się aż do II wojny światowej. W 1945 nastąpił kres pięknej budowli. Pałac wraz z oranżerią został spalony przez wojska radzieckie i do obecnych czasów pozostaje ruiną.
Ruiny pałacu w Zatoniu zwiedziliśmy w ramach pielgrzymki z ks. Janem pt. "Szlak rycerski Kożuchów Szprotawa" 27 sierpnia 2016 roku.
Pałac w Zatoniu w czasach świetności. Autor: Alexander Duncker (1813-1897) domena publiczna, http://www.zlb.de/digitalesammlungen/SammlungDuncker/03/151%20Guenthersdorf.pdf |
Ein großes Gebäude oder zur Zeit eine große Ruine schade war mal ein schöne Anwesen.
OdpowiedzUsuńNoke
Piękny obiekt! Szkoda, ze niszczeje!
OdpowiedzUsuńJak ja lubię oglądać takie miejsca - dziękuję i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo była kiedyś przepiękna budowla.Serce krwawi na widok tej ruiny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękny był w czasach świetności...
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zapoznałem się z historią tego zabytku.Doskonałe fotografie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSerce się sciska na widok takiej ruiny. Cóż zrobić, samo życie...
OdpowiedzUsuńKiedyś ten pałac cieszył się lepsza sławą. Co zrobić, że teraz jest ruiną.
OdpowiedzUsuńWybieram się, wybieram i wybrać się nie mogę...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
No ładne było cacko, ładne. No i się zmyło niestety, w naszym posiadaniu.
OdpowiedzUsuńA u mnie wciąż w planach ... a mam w sumie niedaleko...
OdpowiedzUsuńŚwietny post, super blog!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych wszystkich przygód :)
Zapraszam również do mnie w odwiedziny, a tam post o muzeach w Polsce.
Kiedy oglądam ruiny świetnych budowli to zawsze ogarnia mnie nostalgia...
OdpowiedzUsuńKiedy oglądam ruiny świetnych budowli to zawsze ogarnia mnie nostalgia...
OdpowiedzUsuńhic transit gloria mundi.
OdpowiedzUsuń