czwartek, 9 stycznia 2014

Ruiny pałacu w Grębocicach

     Grębocice to wieś gminna położona w województwie dolnośląskim, w powiecie polkowickim. Gdy w miejscowości tej zwiedzaliśmy zabytkowy kościół pw. św. Marcina, moje zainteresowanie wzbudziły pobliskie ruiny. W dodatku były one dobrym obiektem do fotografowania, więc pstryknąłem trochę zdjęć. Po dotarciu do źródeł okazało się, że ruiny to kawał przechodzącej już powoli w zapomnienie historii. W XV wieku w tym miejscu stała wieża rycerska, która w 1609 roku została przebudowana na pałac dla rodu von Loss. W 1743 roku pałac wykupił król Prus - Fryderyk II. W latach 1783-1787 właścicielem był książę pruski Heinrich von Hohenzollern. Od 1872 roku do zakończenia II wojny światowej pałac wraz z majątkiem dzierżawiła rodzina Metscher. Obecne zniszczenia budynku pochodzą właśnie z czasów wojennych. Z powodu niestabilnego podłoża, pałac nigdy nie będzie remontowany i stanowić może atrakcję turystyczną jako trwała ruina. O ruinę jednak również trzeba zadbać.
     Postanowiłem również odszukać wyglądu pałacu z jego czasów świetności i na stronie www.dolny-slask.org.pl udało mi się znaleźć interesującą fotografię. Napisałem do administratora i otrzymałem zgodę na publikację zdjęcia na moim blogu. Można je zobaczyć na końcu wraz z odnośnikiem do źródła pochodzenia. 


warto zobaczyć, zabytkowe ruiny

Grębocice, Dolny Śląsk, ruiny

ruiny, Grębocice, pałac, von Loss

Grębocice, ruiny pałacu

zamek w Grębocicach, ruiny

historia, ruiny, Grębocice

zabytkowa ruina, Grębocice

pałace i zamki Polski, perełki architektury

Grębocice, ruiny, zabytek

czasy świetności, dawna fotografia

Ostatnia fotografia pochodzi z zasobów strony www.dolny-slask.org.pl i przedstawia stan pałacu z ok. 1910 roku. Fotografie: Wiesław Zięba




Podobny post na blogu Koło domu: Pałac w Chocianowie


środa, 1 stycznia 2014

Stołówka całodobowa

     W sylwestra udało mi się zbudować i osadzić na paliku nowy karmnik, bo stary już się zbyt mocno zużył. W serwisie aukcyjnym, którego nazwy tu nie podam, by nie robić reklamy :), zakupiliśmy 30 kilogramów czarnego słonecznika. Powinno to wystarczyć na cały sezon, bo mamy też jeszcze własne orzechy włoskie, do których chętnie przylatują sójki. Zawsze jest też słonina dla sikor. Niestety, z dobrodziejstw karmnika korzysta też pobliski myszołów i próbuje polować na drobne ptaszki. No cóż, ziarenek on nie jada. Nowy karmnik zaakceptowały dzwońce i zięby, bo dziś rano trzeba było dosypać słonecznika. Tak sobie pomyślałem przy okazji dokarmiania ptaków, że za pieniądze które poszły z dymem fajerwerków można byłoby kupić sporo karmy dla różnych zwierząt. I nawet nie chodzi mi o sam moment przywitania Nowego Roku, ale o kanonadę, która trwała już od kilku dni. Kto ma psa, wie o co chodzi. Nasz w tej chwili odpoczywa, bo jest w miarę cicho i tylko pojedyncze wystrzały przypominają o wybuchowej, sylwestrowej nocy. Zdjęcia karmnika zrobiłem wczoraj wieczorem. Jedno z lampą błyskową, drugie w trybie nocnym. Aha, zapomniałem dodać, że do ptasiej stołówki dodałem jeszcze noworoczną iluminację. Taki sobie żarcik. 


ozdoby świąteczne, stołówka, święta

jak dokarmiać ptaki zimą, ciekawe karmniki

fotografie: Wiesław Zięba


Na blogu Koło domu jest też post: Weinachtsmarkt w Berlinie