Na festynie w Wolsztynie
Lubimy festyny, dlatego kolejny raz byliśmy na takiej imprezie w skansenie w Wolsztynie. Deszcz trochę postraszył, ale później pogoda już dopisywała. Najpierw zameldowaliśmy się na posterunku milicji, później zjedliśmy pyry z gzikiem, obeszliśmy wszystkie stragany, posłuchaliśmy zespołu Dixie Kings z Wolsztyna i kibicowaliśmy uczestnikom konkursu na temat gwary wielkopolskiej. To dowiedzieliśmy się co to rumpuć, bimba, parzybroda, kokoludek i kociamber. Poniżej fotki z imprezy.
Zobacz również:
Festyny to super spotkania. Zawsze coś fajnego można zobaczyć, coś kupić i posłuchać:) U Ciebie nawet posterunek milicji!
OdpowiedzUsuńParzybroda, wiem co to jest i pyry, moja teściowa pochodziła z Grodziska Wielkopolskiego:)
Bardzo ciekawy wpis.Wolsztyn też znam, bywałem w nim.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLubię poznawać słowa gwarowe, są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńFestyn w skansenie staje się wydarzeniem wyjątkowym.
Pozdrawiam :)
.... przeszłość przeplata się z teraźniejszością i kształtuje przyszłość..., godne naśladowania...
OdpowiedzUsuńuściski :)))*
Impreza fajna ale ten posterunek MO to mogli sobie podarować - niesmaczny pomysł, no co innego jak by była rekonstrukcja rozbijania posterunku przez siły WiNowskie.
OdpowiedzUsuńKuchnia wielkopolska smaczna jest (nie tak jak nasza galicyjska, ale i tak niczego sobie)
Lubię festyny, u nas to się festiwal nazywa i w sumie bardzo podobny klimat wspomnień...
OdpowiedzUsuńhehe
Fajna impreza. Zastanawiam się kiedy ja byłam na festynie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*