Piórnica w Nowym Kramsku
Czy ktoś z czytelników tego bloga pamięta tradycję piórnicy? 15 listopada przypomniano ją starszym i zaprezentowano młodym mieszkańcom Nowego Kramska i okolicznych miejscowości. Podczas tego spotkania darto pierze, śpiewano przyśpiewki, rozstrzygano konkursy pisania gęsim piórem... Konkursów było znacznie więcej, lecz najważniejsza była dobra zabawa.
Co to więc ta piórnica? Otóż dawniej długie zimowe wieczory w wielu nowokramskich domach upływały na darciu pierza. Spotykały się wówczas kobiety i dziewczęta, by wspólnie skubać pierze. Każda zapobiegliwa gospodyni hodowała gęsi i kaczki, by z ich piór zrobić później córce pierzynę i poduchy, które stanowiły element wyprawki panny młodej. Wieczory te upływały na rozmowach, opowiadaniu niezwykłych historii, na plotkach i śpiewaniu. Dość często do domów, gdzie odbywała się piórnica, wpadali chłopcy i mocno dmuchali w odarte już pierze. To fruwało po całej izbie, kobiety denerwowały się, ale niezadowolenie to nie trwało jednak długo. Przecież takie spotkania w życiu były bardzo ważne. Ludzie w ten sposób integrowali się, pocieszali innych w codziennych troskach, opowiadali o tajemniczych ciotach i świecarach, czasem dochodziło również do zeswatania dwojga młodych ludzi.
Sama czynność darcia pierza nie należała do atrakcyjnych ani zbyt przyjemnych, ale nikt nie narzekał. Gdy praca dobiegała końca, pierze było zbierane do worków, a po posprzątaniu izby wszyscy zasiadali do podkurka (późna kolacja). Po zaspokojeniu głodu bawiono się jeszcze z godzinę. Było granie na różnych instrumentach, a nawet tańczono. Tuż przed północą wszyscy udawali się do swoich domów. Chłopcy odprowadzali dziewczęta, a na wsi słychać było szczekanie psów.
Dziś piórnica jest już tylko wspomnieniem i nawet w słowniku języka polskiego wyraz ten nie występuje, ale warto pamiętać o dawnych tradycjach zwyczajach i obrzędach. Przecież to nieprzemijająca cząstka naszej kultury.
Zaintrygował mnie tytuł posta. Słowo chyba rzeczywiście już nie używane. Pamiętam scenę z filmu "Chłopi", jak młodzi chłopcy wpadli do izby, gdzie kobiety rwały pierze. Słowo zanikło, bo i tradycja darcia pierza umiera. Kto tam dzisiaj szykuje pannie młodej pierzynę do spania? Fajnie, że w tym poście opisałeś ten zapomniany obyczaj. Dla wielu młodych to już tylko historia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ta tradycja pamiętam.
OdpowiedzUsuńPiękny pamięci.
A dziś tylko syntetyczne kołdry i poduszki :(
OdpowiedzUsuńSmutek...
Dobrze, ze są ludzie, którzy jeszcze kultywują tradycje...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że taka nazwa była tego wydarzenia. Pamiętam opowieści mojej babci, jak to darła pierze w młodości:)
OdpowiedzUsuńTeraz to tylko komputery i smartfony:))
Nie znałem tych zwyczajów.Miło było je poznać.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo piękne imię "Tradycja"! ;-)
OdpowiedzUsuńNie było radia, komputerów, telewizji a ludzie nie siedzieli samotnie w domach, tylko się spotykali by wspólnie pracować. Z Wyobrażam sobie, jak te leciutkie piórka fruwały po całym domu podczas darcia pierza...
OdpowiedzUsuńPamiętam, że lubiłam skubać piórka :) to były czasy
OdpowiedzUsuńU nas w Małopolsce pierza też darto - ale bez specjalnych zwyczajów - ot zwyczajna gospodarska robota. Choć była to oczywiście dobra okazja do spotkań i "babskiego gadania".
OdpowiedzUsuńFajnie , że się przypomina dawne zwyczaje - Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWspaniale, że kultywuje się ten zwyczaj...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Bardzo ciekawy i oryginalny wpis. Teraz to już inny świat ;)
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam :)
Dobrze, że podtrzymuje się tradycje.
OdpowiedzUsuńW większości domów poduchy, pierzyny puchowe zostały zastąpione syntetykami.
Ponoć nie gnieżdżą się w nich roztocza. czy to prawda? może?
Pozdrawiam serdecznie:)*