Postanowiłem nazbierać trochę żołędzi dla sójek, by zimą wrzucić je do karmnika. Trudno nadążyć z orzechami, zjedzą każdą ilość. O żołędziach pisałem niedawno w osobnym poście, więc teraz chcę pokazać, co spotkałem po drodze.
Przejazd kolejowy. Znak stop jest jeszcze widoczny, ale robinie powoli robią swoje i zaczynają zasłaniać tablicę.
A to już linia kolejowa. Tory, pomimo ciągłych remontów i tak w kiepskim stanie. Pociągi nie jadą tu zbyt szybko, ale jednak dość często.
Wzdłuż pól uprawnych rosną drzewa owocowe. W tym przypadku śliwki. Pomimo wiosennych mrozów jest ich sporo. A jak smakują. Stare odmiany śliw dają smaczne owoce, których smak nawet trudno porównać z tym "sztucznymi", dokładnie opryskanymi z targowisk i sklepów.
Polna droga wśród pól i łąk. Po balach słomy widać, że już po żniwach.
W okolicy aż roi się od myśliwskich ambon. To tu odprawiają oni swoje modły do św. Huberta, by coś wyszło im pod lufę. Nie popieram.
Dzika jabłoń rośnie sobie na miedzy i pyszni się swoimi dojrzewającymi owocami.
A to jabłko wzięte wprost z natury
Czeremcha zwyczajna. Pięknie wyglądają czarne błyszczące owoce, które są jadalne, ale niezbyt smaczne. Kora tego drzewa jest surowcem zielarskim.
Brzozy to jedne z ładniejszych drzew. Wszystko dzięki swojej korze. Niestety, jest sucho i na koźlarze nie ma szans.
A na łące pod lasem pasły się sarny. Trzeba było sporo cierpliwości, by podejść do tej trójki i nie dać się zauważyć. Jakoś mi się udało.
Dzika grusza należy do roślin różowatych i można ją spotkać na miedzach lub pod lasami. Niestety, coraz rzadziej. To od niej wzięło się około 5 tysięcy odmian uprawnych. Najstarszą gruszą w Polsce jest drzewo z miejscowości Nekla koło Wrześni. Jej wiek szacuje się na 211 lat.
Ciekawą cechą owocu dzikiej gruszy jest jest jego zawartość. Pod cienką skórką kryje się jasnobrązowa masa. Spróbowałem. Gruszka jest bardzo słodka, ale niezbyt smaczna ze względu na dużą zawartość twardych komórek kamiennych.
Poszedłeś na żołędzie, a sfotografowałeś śliczne sarny. Brawo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcia są jakby żywcem zabranymi krajobrazami z krakowskiego Łęgu (taka część miasta między Śródmieściem a Nową Hutą). Ale potem to już prawie jak inny świat, zwłaszcza te sarenki :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŻołędzie były pretekstem, a skutkiem ich poszukiwań taka świetna seria zdjęć!
OdpowiedzUsuńOwoce, sarny, polne drogi jak ja tęsknię za takim spacerem.
Znalazłeś dąb, czy zatraciłeś się w "uczcie" dla ducha i oczu! Zbiory niewidoczne.
Pstryk z sarnami fajny, szkoda tylko, że nie pokazałeś ich też z bliższej odległości. No i widoczki zachęcające do odwiedzin Twoich (?) stron.
OdpowiedzUsuńojej udalo Ci sie z tymi sarnami! super! piekne...no wlasnie,ale ci mysliwi.....
OdpowiedzUsuńa ja wpraszam sie na sliwki;)
Foarte frumos si interesant articolul!
OdpowiedzUsuńWidoki piękne, a co z tymi żołędziami ? :)
OdpowiedzUsuńA śliwek szkoda, zmarnują się, może byś jakąś śliwowicę nastawił, nigdy nie robiłam, ale gdybym miała takie śliwki prosto z drzewa to pewnie bym spróbowała zrobić.
Pozdrawiam.
Przede wszystkim masz racje co do metrow zasiegu latarni sopockiej. Dzieki! Ja szybko zyje i szybko pisze i w tym przypadku za duzo nawet. Juz poprawione.
OdpowiedzUsuńTeraz co do Tojego "reportazu". Jest ciekawy! I od Ciebie, a nie przepisane skads tam. Bardzo milo sie czytalo i reflektowalo.
Świetnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń