Maj to gorący okres dla zbieraczy winniczka. Najlepsi z nich potrafią w ciągu dnia potrafią zebrać nawet 50 kilogramów tego francuskiego przysmaku. Ślimak winniczek swoją nazwę zawdzięcza temu, że bardzo lubił i lubi przebywać w starych winnicach, gdzie żeruje. Jest on mięczakiem roślinożernym i porusza się z prędkością od 5 do 9 centymetrów na minutę. Winniczek jest obojnakiem i następuje u niego zapłodnienie krzyżowe. Dożywa sześciu lat. Posiada dwie pary czułków, na dłuższych osadzone są oczy, na krótszych narząd węchu. Wielkim dziwactwem jest zaliczenie winniczka przez urzędników Unii Europejskiej do ryb śródlądowych. Zrobiono to po to, by hodowcy francuscy mogli dostać stosowne dofinansowanie. Idąc tym tropem, zbieracze ślimaków powinni posiadać kartę wędkarską.
Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, do spotkanego ślimaka, który chował się w muszli, mówiło się taki wierszyk:
Ślimak, ślimak pokaż rogi,
dam ci sera na pierogi,
jak nie sera, to kapusty,
od kapusty będziesz tłusty.
A u mnie zdjęcia winniczka już rok czekają na umieszczenie na blogu, może się w końcu doczekają ;)
OdpowiedzUsuńZ prędkością to nie jest pomyłka? Bo jeszcze idącego 8-15cm na sekunde ślimaka nie widziałem, chyba że w dziobie ptaka :P
Jasne, masz rację. Miały być centymetry. Już poprawiłem.
Usuńsuper ślimaczki są uwielbiam
OdpowiedzUsuńwitaj maj
czy tylko ten pierwszy
witaj maju
o tobie tyle wierszy
i wszystkie radosne
kochają majową
kolorową wiosnę
U mnie nie gdyś było pełno winniczków, teraz są jakieś paskudy bez muszli.
OdpowiedzUsuń...moja teściowa zbierała winniczki póki siły miała, zarabiała na tym całkiem nieźle...wyruszała "uzbrojona" w taki przyrząd do mierzenia zdaje mi się obwodu muszli...
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Przypuszczam, że wszyscy czarowaliśmy ślimaki tym wierszykiem...
OdpowiedzUsuńU mnie w lasku są ogromne ilości winniczków. Dwa lata temu zbierałam ze swojego lasu i wywoziłam klika kilometrów dalej...
Kiedy byłam we Francji, zjadłam trzy winniczki sądząc, że to pieczarki...Fuuu, jak się dowiedziałam...toaleta wg mnie była oddalona o tysiące mil...
Pozdrawiam
Ja też mówiłam im ten wierszyk :)
UsuńPozdrawiam.
Ta prędkość jest oszołamiająca... winna!
OdpowiedzUsuńSłyszałam niedawno, że pod koniec lat 90-tych w okolicach Zabierzowa i Krzeszowic, kiedy jeszcze nie było tak rozbudowanej autostrady do Katowic, to wtedy było kilku takich specjalistów, którzy zbierali winniczki i wysyłali je właśnie do Francji. Wtedy ceny tego przysmaku były wysokie, a myśmy na działce po prostu je zabijali... Żeby nie zjadały sałaty ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam z uśmiechem bajecznie, Pozdrawiam Ciebie serdecznie, Tak mi miło i przyjemnie Kiedy wpadasz do mnie codziennie, Radość w sercu mym malujesz I za to Ci serdecznie Dziękuję.
OdpowiedzUsuńfajny!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
nasze gotowanie
A mnie tam ślimaki nie przerażają(byle to nie były te grube,brązowe i bezmuszlowe-brrrr).Mogła bym nawet je jeść:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPo deszczach, ślimaki opanowały cały ogród. Czyżby to była egipska plaga ?.
OdpowiedzUsuńNazbierałam duży kosz robię im przesiedlenie. Jadę szukać łąk, aby im się tam dobrze żyło.
Pzodrawiam
Piekna wiosenka :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia, wiosna daje wiele optymizmu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmam tylko jeden blog już
OdpowiedzUsuńhttp://agatuszka.blogspot.com/
zapraszam
50kg -> nieźle. ;-)
OdpowiedzUsuńA wierszyk oczywiście znam i też go kiedyś mówiłem do ślimaków... :-)
P.S. A propo zakwalifikowania winniczka do ryb -> !?! :-)
Jak nie wiadomo o co chodzi, to oczywiście najczęściej chodzi o money.. :-(
Ciekawy wpis i ładne zdjęcia. 50kg, ale wynik ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa łąkach jest teraz tysiące winniczków.Aż dziw,że nikogo nie interesują...Serdeczności.
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńczas winniczków minął, chociaż... u mnie jeszcze panoszą się w ogrodzie.
Wybacz, ale co się dzieje u Ciebie ?
Od dłuższego czasu milczysz, to do Ciebie bardzo niepodobne.
Serdecznie pozdrawiam.