Metoda na głoda?
Nasze niewielkie gospodarstwo to m.in. króliki, które zawsze są bardzo głodne. Ich menu składa się ze słomy, siana, mieszanki zbożowej i buraków pastewnych. Do chrupania mają suchy chleb, a do popicia wodę. Gdy wczoraj wszedłem do chłopaków (dziewczyny są osobno) z wiaderkiem ziarenek, by wsypać im trochę do ich kafelków, te rzuciły się zaraz do konsumpcji. Tyle zboża w jednej chwili. To ci dopiero szczęście głodomorów. Poniżej scenki z króliczej uczty.
Bardzo lubię króliki i lubię je głaskać. Świetne zdjęcia zrobiłeś "głodomorom". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚliczne, kochane głodomorki.
OdpowiedzUsuńCudne głodomorki. Zapraszam na mój drugi blog:" Urokliwe miejsca kultu ".
OdpowiedzUsuńCiekawe czemu te dziewczynki są osobno? ;P
OdpowiedzUsuńC U D O W N E! :):):) Mój dziadek kiedyś hodował króliki, stare czasy, ale wciąż pamiętam, ile radości mieliśmy jako dzieci z podglądania ich :) Pozdrawiam serdecznie i... Smacznego! :)
OdpowiedzUsuńcudowne są ;)
OdpowiedzUsuńJedzą, aż im się uszy trzęsą.... :-) Serdeczności :-)
OdpowiedzUsuńMasz ich trochę! :)
OdpowiedzUsuńoj, miałam i ja króle, wiem jakie są nienażarte:)
OdpowiedzUsuńPiękny ten czarnulek jest:)
Serdeczności :)
Ale słodziaki! :D
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości, szczerej, wielkiej ciekawości: faktycznie króliki tak często "się kocą", jak to mówią?
Fantastyczne, jak żywe, prawie widzę jak ruszają pyszczkami :)
OdpowiedzUsuńJakie urocze króliczki, pamiętam z dzieciństwa jak rodzice też hodowali króliki :)
OdpowiedzUsuńHmm, a dziewczynki takze dostaly?
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ale słodziaki:-).
OdpowiedzUsuńPiękna gromadka :) ewa
OdpowiedzUsuń