W zeszłym roku owoce tej interesującej rośliny nie zdążyły u nas dojrzeć. W tym roku udało się. Spróbowaliśmy pierwszych pomarańczowych kuleczek. Okazały się smaczne. Mają kwaśny, orzeźwiający smak. Rodzynka brazylijska zwana też miechunką peruwiańską rośnie u nas na działce i w dwóch dużych doniczkach. W sumie mamy 6 okazów dość obficie obsypanych niewielkimi lampionikami, w których znajduje się najpierw zielony, potem pomarańczowy owoc. Rozsadę przygotowuje się wczesną wiosną. Najlepszą do kiełkowania jest temperatura pokojowa. Glebę należy utrzymywać w umiarkowanej wilgotności. Gdy miną przymrozki, rozsadę przenosimy do dużych doniczek lub do gleby na działce. Rodzynka rośnie dość szybko i dorasta nawet do ponad metra wysokości. Lubi ciepło, słońce i miejsca osłonięte od wiatru. Same łodygi są kruche i łatwo się łamią pod wpływem wiatru. Należy więc przygotować podpory i przywiązać do nich rośliny. Pod koniec lata możemy doczekać się pierwszych dojrzałych owoców. Lampioników nie zrywamy, lecz czekamy, aż same opadną. Mamy wówczas pewność, że owoce są dojrzałe. Zbieramy je spod rośliny i usuwamy pergaminową, wyschniętą otoczkę. Same owoce są słodko-kwaśne i aromatyczne. Można jeść je na surowo, suszyć lub dodawać do lodów.
fotografie: Wiesław Zięba
Nie widziałem, że ta roślina się tak nazywa. W domu rodzinnym, cały płot był nią porośnięty. Pamiętam, że szybko rośnie i się rozkrzewia, natomiast nigdy nie próbowałem tych owoców - szkoda :)
OdpowiedzUsuńA very beautiful set of images. Wonderful photo work.
OdpowiedzUsuńFantastyczne!
OdpowiedzUsuńKiedyś taką roślinkę mieliśmy na wsi, ale nie wiedziałam jak się nazywa. Dziękuję za uświadomienie mojej osoby :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiechunka to roślina ozdobna i jej owoce są niejadalne. W tym poście przedstawiłem roślinę podobną (też z psiankowatych), ale to miechunka peruwiańska, zwana najczęściej rodzynką lub rodzynkiem brazylijskim. Owoce są jadalne.
OdpowiedzUsuńI have seen very nice photos in your blog, I am becoming a follower to come here again to see more, with your permission. Best regards,
OdpowiedzUsuńI tak wysoko u Ciebie rośnie? Kiedyś ją miałam, chyba płożyła się po ziemi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Foarte frumoase imaginile!
OdpowiedzUsuńZnam tą roślinkę-smaczne owoce.Fajne zdjęcia.Pozdrawiam Andrzej.
OdpowiedzUsuńjakie piękne! znam tą roślinę ale nie sądziłam, że jest jadalna.
OdpowiedzUsuńTo jest chyba lichi - taki maly owocek milosci. Gdzies tam cos tam czytalam. Ale mi zaimponowales! A do fotografowania kolo domu we mgle - zagrzewam. Akuratnie te moje zdjecia sa robione z okin domku w gorach - czyli wygodnictwo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo zdrowa i zalecana szczegolnie dla pan w okresie "srednim" i pozniejszym - pomaga w przemianie materii i "likwiduje" nadmiar tluszczu tu i owdzie. Robie w syropie do deserow; z powodzeniem zastepuje kumquat. Naprawde warto ja miec w ogrodku lub doniczce.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta nazwa......też do dzisiaj nie wiedziałam jak ta roślina się nazywa - kiedyś jeszcze parę lat temu miałam ją w ogrodzie ale po jakiś mrozach zginęła lub ktoś wyrwał ją z korzeniami. Lubiłam zawsze jej zdjęcia robić jesienią.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna, też ją miałam, ale chyba bałabym się zjeść. Owoce się suszy? Czy je prosto z krzaczka? :)
OdpowiedzUsuńOwoce znajdują się w zasuszonych lampionikach, które same opadają na ziemię. Wtedy wiadomo, że rodzynka nadaje się do zjedzenia. Jest słodka i aromatyczna. Do tej rośliny trochę podobna jest miechunka, uprawiana jako roślina ozdobna. Miechunki się jednak nie je.
UsuńW moim tunelu, pomiędzy pomidorami rosną ich dziesiątki :) W minionym roku posadziłam jeden krzaczek i tak mnie zaskoczył :) A owoce uwielbiam. W każdej ilości.
OdpowiedzUsuńDzięki temu wpisowi dowiedziałam się pod jaką nazwą jeszcze mogę tą roślinę wyszukać. Google nie radzi sobie z "rodzynka kalifornijska" :) Zatem dziękuję i pozdrawiam :)