Zupa z oparzenia
Już za tydzień Wielka Sobota, a dziś wieczorem mamy kilkanaście stopni poniżej zera. Lecz nie o pogodzie chciałem tu napisać, bo śniegu pełno, mróz tęgi trzyma, wszyscy o tym wiemy i nie możemy nic na to poradzić. Tytuł bloga zobowiązuje również do pisania postów ściśle związanych z domem i najbliższym otoczeniem, w tym ze sprawami kulinarnymi.
Chciałbym napisać o potrawie zwanej u nas zupą z oparzenia (łoparzenia), której kiedyś nie znałem. Dopiero, gdy zamieszkałem w Lubuskiem, spróbowałem i stwierdziłem, że jest zupełnie niezła. Szukałem jej również w wyszukiwarkach internetowych i książkach, ale niczego na ten temat nie znalazłem. Może jest to potrawa tak bardzo regionalna, że aż nieznana.
W Wielką Sobotę moja teściowa tradycyjnie gotuje więc zupę z oparzenia. A oto przepis. Wędzoną szynkę gotujemy w wodzie tyle minut, ile dekagramów waży sama szynka. Po ugotowaniu szynkę możemy włożyć do wielkanocnego koszyczka, a pozostały wywar wykorzystujemy do przygotowania smacznej zupy. Na początek do wywaru dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej, następnie zaciągamy zaklepką z mąki i dodajemy ok. 50 g śmietany. Na koniec wrzucamy wcześniej ugotowany makaron. Mogą być np. muszelki.
Poniższe zdjęcie potrawy pochodzi ze starych zapasów. Fiołki są prawdziwe, ale zerwane ok. 10 kwietnia. Może do tego czasu zdążą jeszcze zakwitnąć i w tym roku.
Zobacz też inną potrawę regionalną: Kwaśne jaja. Również i ona znajduje się na blogu Koło domu.
Hi, hi a ja znam tą zupę, dobra jest. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOjej nie słyszałam o takiej zupie, przyznam najpierw mnie zraziła ta nazwa, ale z tego co podajesz w przepisie - może być dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Nie znam tej zupy. Wypróbuję, ale bez śmietany.
OdpowiedzUsuńU mnie w domu w Wielką Sobotę tradycyjne robimy zupę chrzanową.
Serdecznie pozdrawiam:)
U nas były przebiśniegi i... Nie ma. Zasypane śniegiem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO zupie nigdy nie słyszałam, ale przepis wygląda smakowicie... . Fiołki znam, ale... nie pamiętam jak wyglądają... :-) Serdeczności, Tojav i... zapraszam Cię do poczytania mojego nowego bloga www.drugi-blog-doodles.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie znałam ;)
OdpowiedzUsuńale wygląda na szybką i łatwą, a to ma duże znaczenie.
Dzięki za kulinarną inspirację na sobotę ;)
Nie znam tej zupy, ale może być całkiem dobra, patrząc na przepis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWyglada na smaczna, sprobuje, jest szybka wiec mozna ja w kazdej chwili zrobic. A fiolki to mi teraz kwitna w Andach, mam ich tutaj dosyc duzo, kiedys , wiele lat temu kupilam krzaczek importowanych fiolkow z Holandii i pieknie sie rozrastaja, w tej chwili kwitna najbardziej, ale w ciagu roku , od czasu do czasu pokazuja sie tez kwiatki. Pozdrawiam swiatecznie!
OdpowiedzUsuńO fiolkach mozna tylko pomarzyc§
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
też takiej nie jadłam, ale warto spróbować:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej zupy, ale patrząc na zdjęcie musi smakować wyśmienicie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwarto spróbować nie jadłam takiej.
OdpowiedzUsuńY así, cada golondrina,
OdpowiedzUsuńtus heridas al curar,
sabrá, Señor, despertar
en tu alma grande y divina,
tanto amor... ¡que aun va a sobrar
amor para perdonar
al que te clave la espina!.
Feliz Semana Santa mi querida amiga!!